poniedziałek, 30 listopada 2009

poza światem

w niedzielę padł mój internet. telefon naszego administratora milczy też.
w tym momencie nie mam zupełnie czasu na tego typu przygody. przeniosłam się zatem z moją pracą do znajomej knajpy, gdzie brak drzew i ptaków za oknem rekompensują mi koty.


sobota, 28 listopada 2009

prezenty

od taty... słój super smalcu domowej roboty. chyba pyszny... tata czasem zapomina o moim braku entuzjazmu dla tego typu spraw... prezent posmakował chyba bardzo moim sąsiadom. przylatują codziennie rano większą gromadą. cały dzień obsiadują okoliczne drzewa. mam miłe, acz płochliwe towarzystwo i dużo radości :)


piątek, 27 listopada 2009

kolekcja II

takie wnętrze mogłoby być częścią instalacji roberta kuśmirowskiego [masyw kolekcjonerski, bunkier sztuki styczeń-luty 2009]- że też on na to nie wpadł :)
na studiach bardzo lubiłam tego typu miejsca. szukałam w nich inspiracji i o dziwo, czasem ją znajdywałam. wśród różnych przedmiotów, bliżej przeze mnie nieznanego przeznaczenia...
sklep mieści się w podgórzu, blisko ronda matecznego. oprócz rzeczy elektrycznych i elektronicznych można tu również kupić sznurowadła [za zdjęciu biało-czerwone]. podobno są potrzebne do przewlekania kabli przez peszle. czasem w pudełku na schodach śpi sobie kot. :)





czyż to nie jest matrix jakiś, albo tokio??

czwartek, 26 listopada 2009

wytrzymka

i wcale się nie dziwię, że na treningu wytrzymałościowym daję radę :P



powyższe foty to zbieranina, którą otrzymałam od przyjaciół po naszych hulANKACH. dzięki wielkie.

sobota, 21 listopada 2009

tydzień z drzewa




zmiana dekoracji. kurtyna liści opadła. deficytowe o tej porze roku światło bez przeszkód sięga gleby.

piątek, 20 listopada 2009

moje duńskie śniadanie

jesień to czas na przysmaki. takimi oto karmiłam się w czasie mojego stypendium w kopenhadze... dobrze było tam i z tymi ludźmi :). od tamtego czasu śniadania są dla mnie chyba najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia.


to jest naprawdę proste:
[przepis na dwie osoby]

200g płatków owsianych [lubię górskie], podgotować lekko na wodzie z rodzynkami i szczyptą soli. wrzucić do miseczek. na wierzch odrobina masła, trochę cukru i cynamon. jest pyszne i chyba zdrowe. jakieś 500 kcal na osobę przydaje się w chłodne dni :)

wtorek, 17 listopada 2009

poniedziałek, 16 listopada 2009

oferta

zadzwoniła dziś do mnie miła pani z ofertą od mojego operatora: "darmowe 30min do wszystkich sieci", za jedyne ileś tam złotych miesięcznie. pani szybko, acz wyraźnie powiedziała, że minuty są darmowe ale, w związku z tym mój abonament będzie o jakąś tam sumę droższy.
manipulacja czy nieznajomość języka polskiego?


tylko dlaczego myślę, że to normalne, że to nic szczególnego...??

piątek, 13 listopada 2009

na sztukę czas

znów odległa sprawa... niestety ciągle jeszcze nie zakończona...
cokolwiek by mówić, to wprawę w malowaniu transparentów mam już niezłą. :) tzw. sztuka użytkowa. oczywiście ci, którzy malowali podobne dzieła przed 1989 rokiem byli prawdopodobnie o niebo w tym lepsi. na szczęście czasy obowiązkowych pochodów pierwszomajowych i innych tego typu defilad mamy już za sobą.  :)

środa, 11 listopada 2009

dawno, dawno temu

już chyba trzy tygodnie minęły od tamtej niedzieli. czas płynie tak szybko... przyroda szybko się zmienia... mam wrażenie, że prędkość przemijania wzrasta wraz z moim wiekiem. kiedy byłam małą dziewczynką, rok wydawał się być niewyobrażalnie długi, właściwie poza zasięgiem percepcji... dla ośmioletniej dziewczynki, to wszak jedna ósma życia. w tamtych czasach jedynie wakacje były zawsze za krótkie, było ich zawsze za mało...
wraz z wiekiem mam coraz więcej planów i marzeń i coraz mniej czasu na ich realizacje.

na tamten weekend miałyśmy z kasią ambitne, górskie plany. niestety nagła zima, moje przeziębienie i praca trochę nam je pokrzyżowały. nasz plan na weekend w tatrach skróciłyśmy pierwotnie do jednego dnia w gorcach, a następnie do przedpołudniowego spaceru na górę chełm w myślenicach :) nieźle. drzewa były wtedy jeszcze zielone i mgła przepiękna...




cyfrowy świat

od dwóch tygodni mam nowy komputer. jest nieźle, ale nie super.
komputer nowy, nowy system . ciągle wiele rzeczy mi nie działa i kompletnie nie wiem dlaczego...

np:
dlaczego program canona mówi mi, że moje obrazki nie zostały zrobione tym aparatem? w opisie obrazka ma wyraźnie napisane czym zostały zrobione... [canonem, rzecz jasna]
albo:
dlaczego mój cudowny komp nie widzi zawartości ważnego dla mnie dysku zewnętrznego?
...nie mówiąc o szeregu różnych małych, fajnych programików, którymi do tej pory posługiwałam się i których nie mogę teraz z jakiś tajemniczych przyczyn uruchomić.
stąd tak mało mnie tutaj ostatnio. wolny czas spędzam na borykaniu się z problemami cyfrowego świata.... ech :)

poniedziałek, 9 listopada 2009

hulANKI




tak było w sobotę... czas przetańczony do rana. łydki bolą mnie dziś dopiero. i chodzić nie bardzo jest jak :)
i jeszcze:  przeziębienie odeszło w całkowity niebyt. wyparowało ze mnie w tańcu :P