wtorek, 27 kwietnia 2010

w piachu

to był, jak na razie ostatni dzień mojego aparatu. z płonącego auta skoczył wprost do piachu... :-(
pozostał komórkowy. ten jednak ma wiele ograniczeń + popękany wyświetlacz i porysowana szybka obiektywu. czas rozejrzeć się za jakimś super wytrzymałym pstrykaczem :-)

sobota, 24 kwietnia 2010

okruchy

o tym jak czas szybko płynie już tu pisałam. ostatnie cztery miesiące minęły mi niepostrzeżenie jak nigdy dotąd. nie zdążyłam przystanąć nawet w czasie wielkanocy...
cały czas w biegu... czas spóźnień... nie przypominam sobie podobnego czasu... czy można zatrzymać czas?

jajka malowane na akord, chwila rozmowy z siostrą... brak życzeń świątecznych, późne i lakoniczne odpowiedzi... kiedy to było?

nowe w życiu sytuacje, których jeszcze nie zdążyłam opanować, które wymagają czasu i uwagi... ech...    :-)

*jajka siostry to te w jodełkę. w tym roku wyszły nam wyjątkowo spójne - w każdym razie bardziej pasują do siebie niż nasze jajka w zeszłym roku :-)

środa, 21 kwietnia 2010

strata

z eteru pada znane mi nazwisko jakiegoś polityka. chwila małego napięcia - cóż ten znowu wymyślił???... tym razem to  wspomnienie, zawiadomienie o pogrzebie, pożegnaniu, rozpoznaniu zwłok...
zamilkli na zawsze. już nic nikomu i dla nikogo nie zrobią... ich nazwiska niebawem pójdą w ślad za nimi i znikną ze świata.

....
niesmaczna afera wokół pogrzebu na wawelu... podobny problem dotyczący janusza kurtyki... welcome to kraków!

...ciekawe czy ludzie, którzy decydowali o pochówku głowy państwa pamiętali, co działo się w marcu tego roku z przyznaniem honorowego obywatelstwa naszemu prezydentowi? 

inni napisali i dyskutowali:  jerzy | artur | holland w gw | janka | tomasz w przekroju

wtorek, 20 kwietnia 2010

pogrzeb

...
chyba nie jestem patriotką. w niedzielę, zamiast żegnać prezydencką parę w ich ostatniej drodze pojechałam w skały. gdzieś po 8rano przejechaliśmy przez dopięty prawie na ostatni guzik kraków, byle dalej na północ.

mirów. jura północna.
byłam tam już raz w zeszłym roku. nie wiedziałam jednak, że to teren prywatny i że należy zapisać się u sołtysa [!]. staram się szanować takie sprawy, jeśli tylko jestem ich świadoma. w skałach tłum. ciekawe ile osób zgłosiło się w sołectwie...

ciągle podoba mi się to miejsce, chociaż chłopcy narzekali na warunki wspinaczkowe a mój nastrój był wyjątkowo mało waleczny. bardzo mało wspinam się ostatnio. niewiele mam czasu na aktywność fizyczną [to bardzo źle]. niedziela była zatem bez ambicji, piątkowa, co i tak jest lepiej niż na początku zeszłego sezonu, gdy po kolorowych chwytach na panelu czwórka w skałach była dla mnie wyzwaniem :-). to się nazywa postęp.
mam nadzieję, że za tydzień, dwa wrócę do normalnego trybu aktywności i moja waleczność wzrośnie też.

czwartek, 15 kwietnia 2010

stan

w kraju żałoba, a wiosna jakoś nie chce przyjść
u mnie praca, praca i praca [plus] jeszcze coś o czym na razie tutaj ci...  [plus] ochyda, bo nikt się po nią nie zgłosił, więc jest. dlatego tak dużo milczenia tutaj :-(  ... jeszcze aparat mi poszedł do piachu :-(  życie nie jest proste [a kto mówił, że będzie???] :-)

obiecuję, że się poprawię.

sobota, 10 kwietnia 2010

ostatni lot

wiadomości nie są jeszcze potwierdzone w 100%. pewność ich jednak z każdą chwilą wzrasta.
pracuję, słucham radia; smętna muzyka, smutne wiadomości. miejsce i format ludzi powtórzone...

jeszcze raz przekonuję się jak bardzo kruche jest ludzkie życie...
przez chwilę nasz mały polski świat będzie wyglądał inaczej, zmuszony do spojrzenia na siebie z innej perspektywy. spory ucichły...
wiele niewiadomych.

a życie toczy się dalej; praca, jakiś trening, spacer z psem...