zaczęłam od mojego pojazdu. automyjnia, papier ścierny, rozpuszczalnik, pędzel, farba nitro - kolor czarny-mat. rower nabrał wymiaru egzystencjalnego.
to był dopiero początek. po dwóch kółkach zabrałam się za pewną kulkę...
włosy sprzedałam. moje są dość cienkie. nie było ich zbyt wiele. delikatnie ponad 100g = 30cm + zniszczone końcówki - chciałam coś zostawić dla siebie. ze sprzedaży włosów udało mi się pokryć koszty fryzjera - ok 70zł. to chyba nazywa się recycling :D.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz