wtorek, 11 listopada 2008

jezioro rożnowskie

ośrodek kolejowy. w dzieciństwie spędzałam tu dużą część każdych wakacji. co roku 2, czasem 4tygodnie. tutaj nauczyłam się pływać na wszelakie sposoby: wpław, kajakiem, łódką, żaglówką. kiedyś nawet udało mi się spróbować windsurfingu. w dzieciństwie jeździliśmy tu całą chmarą: babcia, jej dwie siostry i nasza szóstka kuzynów. braliśmy jeden lub dwa domki. woda i las były nasze :). niedawno przyjechałam tu po dłuższej, nastoletniej przerwie.
dziwne są powroty do miejsc z przeszłości. czas zmienia skale. rzeczy we wspomnieniach wydaja się być znacznie większe niż są w rzeczywistości. zawsze mnie to zaskakuje.
030
ośrodek wyraźnie podupadł. jego tylna brama była w takim stanie chyba zawsze. wiele razy zdarzało nam się ją przeskakiwać, kiedy jako nastolatkowie wracaliśmy z bratem z jakiejś, gdzieś imprezy.
015
domki murowane. na 4-6osób. szczyt wygodny. były zaopatrzone w stół, coś na kształt aneksu kuchennego, jakieś szafy. miały nieduży tarasik. w ośrodku były tez domki drewniane, z piętrowymi łóżkami na 4osoby. było w nich bardzo ciasno, ledwie można było się ruszyć. żadnych wygód w rodzaju stołu. takie to kiedyś wczasy były...
między domkami boisko do siatkówki. wygląda na dawno nieużywane.
009
011
budynek świetlicy ktoś chyba zamienił na pokoje gościnne. przynajmniej jego starą część. w czasie deszczu graliśmy tu w ping-ponga, piłkarzy [trambambule ???]. w świetlicy też odbierało się obiady, które dowożono w termosach. obiady były wydawane na bloczki. zabieraliśmy je do garnków, rozdzielaliśmy wszystko już w naszym domku. pod świetlicą były hangary na łódki i sprzęt wodny wszelkiego rodzaju, kapoki, żagle, wiosła...
012
część z domków znalazła sobie nowych właścicieli. domki są przez nich powiększane, zmieniane, teren wokół porządkowany. tego kamiennego murka kiedyś tu nie było. było za to dzikie przejście nad wodę z bardzo niską bramką, nie zawsze otwartą. nie ma też kuchni, w której kiedyś gotowaliśmy kolacje, zupy rybne, wodę na herbatę. dawne toalety i prysznice są dostępne już tylko dla wybranych.
007
rzadko tu bywałam jesienią. o tej porze roku poziom jeziora podnosi się dość wyraźnie. latem przejście tego strumyka nie sprawiało większych trudności. zalane brzegi jeziora były kiedyś znakiem, że koniec wakacji już blisko.
014
jedynie yacht club pttk nie zmienił się prawie wcale. z grubsza wygląda tak jak go zapamiętałam. ludzie zmienili się zapewne i nie wiem czy znalazłabym kogoś, kogo kiedyś znałam. chociaż kto wie... skoro w przystani stoją wciąż te same yachty.
020
025
026
021
i może jeszcze woda pozostaje niezmienna w swej zmienności.

Brak komentarzy: