czwartek, 30 września 2010

filharmonia

wstyd się przyznać, ale ostatni raz byłam w filharmonii chyba jeszcze przed pożarem. nie znoszę tej sali. tutejsze koncerty uatrakcyjniane są przez wesołe odgłosy tramwajów przejeżdżających zwierzyniecką. tudzież, co najmniej równie wesołe grupki biegnące z knajpy do knajpy ze śpiewem na ustach:-)
zwierzyniecka w remoncie, tramwaje na innych szlakach. muzyka bardzo przyjemna. koncert emoll, chopina zagrany przez aexander'a kobrin'a wywarł na mnie dość duże wrażenie. dyrygent [michał klauza] też chyba niezły. do tego orkiestra akademii bethovenowskiej :-)
ok. nie znam się dobrze na muzyce, najważniejsze jednak, że bardzo mi się podobało. i tylko sam budynek filharmonii skurczył się chyba przez lata mojej w nim nieobecności.

poza tym:
nareszcie też zobaczyłam starych przyjaciół, takich, których to już długo za długo nie widziałam :-)

ach, i jeszcze scenografia! subtelna. lubię taką.

poniedziałek, 27 września 2010

środa, 22 września 2010

stajenka

rumaki już są. jeszcze fajna bryka by się przydała...
dziś europejski dzień bez samochodu. kto by się tym przejmował na drogi wyjechało pewnie 5aut mniej...
From rowery
dzisiejszy post sponsorowała literka 'm'.

poniedziałek, 20 września 2010

sushi po polsku

nie mam ambicji robić prawdziwie japońskiego sushi. w krakowie nie uświadczysz odpowiednio świeżej ryby morskiej, nie mówiąc już o mnogości jej gatunków... pozostaje więc zwijanie nori z ryżem i wkładem wegetariańskim. dobre towarzystwo przy tego typu operacjach  - bezcenne :-)

From okruchy

czwartek, 16 września 2010

festa u felicjanek

miło, kameralnie. magdzie udała się bardzo przyjemna impreza. to jej debiut organizacyjny. moje gratulacje. mam nadzieję, że za rok pogoda będzie lepsza, choć tym razem nie było źle. deszcz rzęsisty nie padał.

były darmowe ciasteczka i wata cukrowa, kanapki z wędliną - [chleb - hankpol, wędliny - sąsiad], ogórki małosolne. specjalne wydanie wina felicjańskiego. do tego koncert i teatr dla dzieci i wykład na temat okolicy.

przed imprezą pomagałam malować transparent. magda przyszła do mnie z pięknym projektem. zrobiłyśmy to jednak moim, zakrzówkowym sposobem: pędzel ławkowiec, proste litery i kolory. szybko i skutecznie. oczywiście ochyda dzielnie nam pomagała wszystkimi czterema łapami. może następnym razem będzie czas i/lub kasa by bardziej poszaleć :-)


więcej zdjęć jest tu.

wtorek, 14 września 2010

tynieckie kwiatki

lewa noga jeszcze trochę boli i ciągle nie biegam. w niedzielę  zatem tylko pływanie i wycieczka rowerowa do tyńca. taka przejażdżka na ostrym jest dla mnie dającym się odczuć wysiłkiem, choć dystans niewielki i nawet przerwa na kawę była.
w dalszym ciągu poznaję mój aparat i program capture-one, to efekty:

piątek, 10 września 2010

boża krówka

nareszcie parę godzin za miastem. góry i lasy, strumienie, świeże powietrze i krówka... głęboki oddech, relaks i parę chwil z aparatem fotograficznym [właśnie się poznajemy].

poniedziałek, 6 września 2010

układanka

rzadko tu wrzucam obce materiały. ten wyjątkowo pasuje do tutejszej układanki. na dodatek to polska muzyka i polskie słowa, które bardzo lubię:



czasem koniec drogi jest zaskakująco szybki. nudzą się kroki i rytm, przestaje ciekawić co za następnym zakrętem, męczą wyboje. człowiek traci cierpliwość, irytuje się i zmienia kierunek w poszukiwaniu prostej, łatwej i przyjemnej...
och, szłoby się, szło, gdyby nie to szkło [nie każdy jest fakirem :-]

środa, 1 września 2010

oerestad

nowa dzielnica powstająca w pobliżu lotniska i mostu do szwecji - "największy węzeł komunikacyjny w skandynawi". nowoczesna architektura.

przyjechałam tu by zobaczyć budynek mieszkalny zaprojektowany integralnie z parkingiem [ostatni na zdjęciu poniżej], ale do oglądania było znacznie więcej.
ostrokątne zakończenia balkonów przeraziły mnie trochę [pierwszy budynek na zdjęciu] - wydawały się być bardzo drapieżne.  nie wiem też jak taką cienką końcówkę wykorzystać, jak ją posprzątać... w moich projektach unikam ostrych kątów, gdyż są szalenie niepraktyczne. na zdjęciach, które znalazłam w sieci budynek wygląda bardziej zachęcająco niż w rzeczywistości - wszystko zależy od punktu widzenia.

bardzo spodobały mi się balkony na zdjęciu poniżej - tworzą ciekawy rytm, mają funkcjonalne wielkości - mamy dość fajną tradycję podobnych budynków w krakowie, ale chyba architekci o niej zapomnieli [patrząc na nasze osiedla]

metro - w jedną stronę nad wodą, w drugą - nad trawą:

strasznie duże okna - podobno właściciele mogą używać tylko białej farby do malowania zewnętrznych, widocznych przez te okna pomieszczeń [wiadomość nie sprawdzona]

tutaj więcej zdjęć.