przyjechałam tutaj w niedziele.
podobno były tu, są jakieś zamieszki... nie wiem. nie czytałam gazet ostatnio. wczoraj w celu uczczenia świat wielkiej nocy odbyłam pielgrzymkę do kościoła katolickiego, który znajduje się na południowych obrzeżach miasta. przeszłam przez pól miasta na nogach. widziałam jedną demonstrację jakiejś komunistycznej partii i trochę policji wystrojonej bojowo. w mieście też daje się zauważyć tybetańczyków, ale w porównaniu z tłumem białych w dzielnicy thamel to zaledwie garstka.
dzielnica thamel to taka biała wyspa. mieszkają tutaj głownie biali turyści obsługiwani przez tubylców. thamel rządzi się specjalnymi prawami i demonstracje tutaj nie docierają, no może jakieś ich cienie czasem. cały nepal żyje z turystów, wiec w interesie wszystkich partii politycznych jest by o nich dbać raczej. osobiście czuję się tutaj dość bezpiecznie. no, ale telefon od taty i mail od przyjaciela zobowiązują do wyjaśnień na blogu.
zdjęcia obiecuje może juz jutro...
tymczasem jutro opuszcza mnie sandra. żegnam mojego drugiego towarzysza podróży. spędziłam prawie 4tygodnie z 20-latką z sztokholmu. milo było. pędzę na nasza kolacje pożegnalną...
wtorek, 25 marca 2008
kathmandu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz