miesiąc fotografii się zaczął. fotograficzne pospolite ruszenie. ludzie foty robią. robię i ja. duzo w tym wszystkim przypadków beznadziejnych, niestety.
z okazji foto-miesiąca poszłam sobie na wernisaż do bunkra. trzy wystawy. takie sobie...
najlepsza chyba ta zdjęć witkacego. widziałam je już po raz któryś tam. nigdy jednak nie oglądałam ich w tak dużych formatach i chyba nigdy w takiej ilości. całość moim zdaniem dość smaczna.
na tle dużych, czarno-białych fotografii, w mocnym świetle reflektorów nawet szarzy ludzie wyglądali kolorowo. bardzo lubię popatrzyć czasem na to specyficzne, bywające towarzystwo. często zdarza się, że publiczność wernisażu jest ciekawsza niż sama wystawa...
z okazji foto-miesiąca poszłam sobie na wernisaż do bunkra. trzy wystawy. takie sobie...
najlepsza chyba ta zdjęć witkacego. widziałam je już po raz któryś tam. nigdy jednak nie oglądałam ich w tak dużych formatach i chyba nigdy w takiej ilości. całość moim zdaniem dość smaczna.
na tle dużych, czarno-białych fotografii, w mocnym świetle reflektorów nawet szarzy ludzie wyglądali kolorowo. bardzo lubię popatrzyć czasem na to specyficzne, bywające towarzystwo. często zdarza się, że publiczność wernisażu jest ciekawsza niż sama wystawa...
1 komentarz:
haha, doskonale to ujelas - publicznosc, szczegolnie w Krakowie ( a juz na Tajwanie na bank), potrafi byc ciekawsza ;)
Prześlij komentarz