wtorek, 5 maja 2009

jestem

bardzo dużo czasu minęło od mojego ostatniego wyjazdu za miasto. zimą ogrom pracy i ból kolana nie zachęcały do śnieżnych aktywności... desperacko wręcz potrzebowałam oddechu. znalazłam go w takich oto okolicznościach przyrody:


odpoczęłam: prawie 6dni bez telefonu [w dolinie nie było zasiegu!], komputera, wiadomości o kryzysie i poczynaniach naszych cudownych polityków [w pewnych miejscach tego typu rzeczy tracą znaczenie]. bez szumu ulicy za oknem. wśród śpiewu ptaków, w bardzo miłym towarzystwie gór i ludzi.

gdzieś kolo pierwszej w nocy wróciliśmy do krakowa. do czwartej udało mi się rozpakować i posprzątać mieszkanie po bardzo pracowitym czasie przedwyjazdowym. wzięłam pierwszy od paru dni gorący prysznic.

w tym tygodniu mam dużo pracy, nie wiem zatem kiedy uda mi się przeglądnąć wszystkie zdjęcia i przygotować jakiś bardziej obszerny wpis na temat mojej majówki. na razie jeszcze tylko ta fota:


na zdjęciach powyżej idę moją pierwszą w życiu drogą szóstkową. mało tam było łatwiejszych. byłam zmuszona do robienia życiówek :) .
skóra mych dłoni została do cna zdarta przez wapień. mięśnie bolą. jest cudownie.

tyle na razie. teraz zanurzam się w pracę. ciąg dalszy nastąpi.

Brak komentarzy: