czwartek, 18 sierpnia 2011

demaskacja racucha

z jednej strony - kawał okazałej, jak na nasze warunki skały - z drugiej - para kamyków. jak jacyś porąbani wchodzimy na górę coraz trudniejszymi drogami. zamiast przejść wokół, zasiąść z winkiem i podziwiać widoki... ech...

nie jest to skała na upały. wyobrażam sobie, że bardzo przyjemnie jest tutaj wczesną wiosną lub jesienią. ściana po południu była bardzo mocno nasłoneczniona - parę godzin jakie tutaj spędziłam wyssało ze mnie dużo siły...
niestety moja forma pozostawia jeszcze wiele do życzenia - cóż, skoro tegoroczny sezon zaczęłam dwa tygodnie temu....  :-)


 mountains...etc

3 komentarze:

Bartosz pisze...

Objeść drugą stroną z winkiem? To chyba dowcip, lub prowokacja ;) Po co? Później prowadzić nie można oraz mogą wystąpić inne dolegliwości.
Jak podziwiać widoki, to tylko tak jak piszesz, na sportowo! Przy wzmożonym wydzielaniu hormonów wyostrzających percepcję, a co za tym idzie, pomagających zapamiętywać otoczenie, te wspomniane widoki.

bloggerka: niespa pisze...

To usciślijmy ;-) Było to winko czy nie? ;-D

anita pisze...

nie, no ja+ wspinanie+ winko, to raczej się nie zdarza - poza tym: prowadzę - jakoś trzeba dojechać do domu :-)