na drzwiach wejściowych do mojej kamienicy wisi kartka o zakończeniu robót, odbiorze i zgłaszaniu ewentualnych uwag. przez dwa miesiące pięknego lata miałam równie piękne towarzystwo za oknem. męskie torsy prężyły się przez cały boży dzień. panowie uśmiechali się do mnie, czasem nawet mówili "dzień dobry".
moja prywatność cierpiała. w mieszkaniu najpierw pojawił się styropianowy śnieg w środku lata. następnie okna zostały zasłonięte folią, bym mniej czuła i widziała. balkon w całości należał do prężnych torsów.
broniłam się przed tym wszystkim jak umiałam; tj robiąc panom zdjęcia. skoro nieproszeni "oni" wkraczali w mój intymny świat...
na szczęście martyrologia ta dobiegła końca. pranie mogę sobie teraz przewietrzać do woli, siebie i mieszkanie również. mogę wyjść na balkon i popatrzyć w gwiazdy. niestety balkon dostał daszku i gwiazd przez ten daszek widać mniej, za to woda deszczowa nie wprasza się już do mojego wnętrza. coś za coś :)
i może tylko torsów mi brak ;)
i może tylko torsów mi brak ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz