spod znaku jeepa.
pojechaliśmy aż pod lądek [zdrój] by pojeździć trochę po górkach i błocie. zabawa była niezła, choć raczej nie dla mnie. chyba głównie dlatego, że nie spróbowałam swoich sił w prowadzeniu auta - nie miałam odwagi :-(. może też motoryzacja nie kręci mnie aż tak bardzo. chyba wolę sobie po górkach pobiegać niż jeździć po nich autem, co też zrobiłam :-).
następnym razem spróbuję trochę powozić. może bardziej się wkręcę. sądzę jednak, że w moim wypadku wspinanie jest najwyższą formą aktywności pozalekcyjnej, moją pasją :-)
puki co sam wyjazd przypomniał mi stare czasy, kiedy to jeździłam na różnego rodzaju rajdy samochodowe z moim dziadkiem. czasy małego fiata i małej anity :-)
jeśli chodzi o autka:
marzy mi się wyprawa w nieznane [czy jest jeszcze coś takiego??]. połączona ze wspinaniem w pięknych miejscach, rzecz jasna. :-)
puki co sam wyjazd przypomniał mi stare czasy, kiedy to jeździłam na różnego rodzaju rajdy samochodowe z moim dziadkiem. czasy małego fiata i małej anity :-)
jeśli chodzi o autka:
marzy mi się wyprawa w nieznane [czy jest jeszcze coś takiego??]. połączona ze wspinaniem w pięknych miejscach, rzecz jasna. :-)
4 komentarze:
Lądek jest bardzo fajnym miejscem, od razu poznałam te fotkę, byliśmy tam kiedyś z Krzyśkiem :)
I te babcie na ławkach, no nic się nie zmieniło... :)
mi też bardzo się podobał - okolica przepiękna, tylko skał niewiele :-)
a babcie - przednie :-)
Prześlij komentarz