wtorek, 31 sierpnia 2010

podwórze

na podwórzu jest wiata na rowery, w korytarzu miejsce na wózki dla dzieci [nie trzeba wynosić na wysokie piętra], stoły do zjedzenia śniadania, miejsce na opalanie się, suszenie prania... przy czym nie koniecznie trzeba spotykać sąsiadów za którymi się nie przepada. jest tu dużo zielonej trawy i drzew. brakuje jedynie miejsca na samochody.

niedziela, 29 sierpnia 2010

ddc

bilet do danish design center: brożka z tektury, zasadą działania przypominająca nieco spinacz biurowy. wymiary około  2x5cm  pierwszy i chyba jeden z fajniejszych eksponatów...


reszta... różnie - tj co najmniej dobrze :-).
na zdjęciu poniżej krzesło "nobody", stworzone metodą próżniową. pamiętam, że w mojej duńskiej szkole była taką maszynkę. duńscy studenci bez przerwy eksperymentowali z rożnymi materiałami - coby tu jeszcze można zassać - efekty jak widać są :-). krzesło ze zdjęcia jest trochę moim zdaniem za ciężkie - fizycznie i w formie, co jednak nie bardzo przeszkadza w jego atrakcyjności.  wyobrażam sobie wnętrze pełne takich krzeseł w rożnych kolorach. materiały z których jest zrobione pochodzą z recyclingu. nieźle :-).


więcej zdjęć z kopenhagi tu. strona projektantów krzesła "nobody" - tu.
jeszcze parę stron skandynawskich firm i projektantów [lista jest trochę bez ładu i składu]: muuto | fredericia | ciid | normann copenhagen | menu | fritz hansen | nanna ditzel | arne jakobsen | eva solo - eva trio - eva | royal copenhagen | piet hein | nuance | innovation | softline | erik joergensenglobe zero 4 | montana | bang & olufsen | lightyears | iq light | le klint | louis poulsen |... chyba mogłabym tak w nieskończoność :-) oni mają naprawdę długą tradycję w projektowaniu... 
polski dizajn, moim zdaniem, ma się coraz lepiej, tylko tradycji brak ciągłości. dobre-stare leżą odłogiem, podczas gdy w dani niektóre przedmioty są produkowane od 50 i więcej lat...

sobota, 28 sierpnia 2010

śniadanie na trawie

parki miejskie dla mieszkańców. jedzą, rozmawiają, czasem nawet grillują. wesoło spędzają czas na słońcu. tyle osób siedzących na trawie miejskiego parku nie widziałam nigdzie w polsce [ciągle jeszcze widziałam niewiele :]


piątek, 27 sierpnia 2010

wnętrze

ciepło, przytulnie, bezpretensjonalnie. może brakuje tu trochę ładu. mieszkanie artystów. 
podoba mi się pomysł z dwoma lampami nad miejscem pracy i grafitowy stiuk wenecki nad blatem w kuchni. z tym elementem zawsze są problemy - płytki, tapety, mocne farby, szkło, laminaty... stiuku wcześniej nie widziałam. podobno działa dobrze.

niedziela, 22 sierpnia 2010

miejsca

po prawej stronie w ława-schody + blat w oknie. niewielka, niebanalna przestrzeń:
w takim miejscu można napić się kiepskiej kawy, z przelewowego ekspresu - cena tylko 10koron. w centrum miasta - aż się zdziwiłam, że takie bary ciągle tu istnieją. klienci to głównie lokalsi, ludzie starzy, sąsiedzi:
na ścianie i barze kolorowe deski, jak ze starego płotu. węzeł sanitarny za drzwiami od starego pociągu. menu na ścianie też charakterystyczne. z takich samych desek jak bar i niektóre ściany-ławki. lekko pankwo-dekadencko:
kopenhaga 2010

nocnie

weekend w dani był dość intensywny... tutaj zdjęcia z części "by night". wyszłam z domu tuż przed północą.   ze znajomymi z niemiec trafiłam do jakiegoś zagłębia barowego. dawne magazyny przerobione na dyskoteki i knajpy. w jednym z barów impreza dopiero się rozkręcała. grali fajną muzykę, więc zostaliśmy do rana :-).

>>

piątek, 20 sierpnia 2010

miss world

chyba najładniejsza budka telefoniczna na świecie  [nie tylko ja tak uważam]. nawet taka niezbyt zadbana, jak ta na moim zdjęciu, dobrze się prezentuje. niestety, nie wiem kto ją zaprojektował.


jeszcze inne piękności :


>>

środa, 18 sierpnia 2010

ściany

w pokoju bardzo twórczej nastolatki:
brat odleciał.
więcej zdjęć z kopenhagi będzie tu.

niedziela, 15 sierpnia 2010

piątek, 13 sierpnia 2010

remont

... klucze, piłka do metalu, pilnik, papier ścierny, farba i pędzel... poezja :-)


środa, 11 sierpnia 2010

ostre

zdarzyło mi się zwierzyć przyjacielowi, że oto chciałabym spróbować o co chodzi z tym ostrym... to takie modne i chłodne ostatnio... minęła chwila i przyjaciel podarował mi takie oto cudo. [!!!!] długo stało w domu, trochę bałam się na nim jeździć, trochę nie miałam czasu by się z nim oswajać, zaadoptować. dopiero zniszczenie koła w czarnym rowerze zmusiło mnie do zajęcia się prezentem. :-)
powstał bardzo elegancki pojazd. absolutny minimalizm. 
nie mam ambicji by mój rower był najlżejszy w mieście. najważniejsze, że bardzo spodobał mi się nowy sposób jazdy, rytm, lekkość, ciągłe pedałowanie.
nie, nie jestem jeszcze mistrzem, brakuje mi techniki zjazdu i pewnie jeszcze dużo różnych rzeczy.  na razie nie mam zamiaru grać w polo czy startować w alleycat... może kiedyś. teraz jest czysta radość. nie spodziewałam się, że aż tyle jej będę miała. :-)  [dzięki, maciek]



jeszcze o alleycat i ostrym tutaj i tutaj.

wtorek, 10 sierpnia 2010

różnica kultur

poznali się w kopenhadze. ona - emancypowana szwedka, on - włoski maczo ;-). są razem już kawał czasu. pamiętam ich początki i ciągłe kłótnie. dali radę. teraz wydają się być bardzo zgodnym małżeństwem. miło, że wpadli do mnie na parę dni.


poniedziałek, 9 sierpnia 2010

męskie granie

prezent urodzinowy od przyjaciół.  dałam się ukołysać... taki dziwny ten rok, dziwny czas...

koncert przemiły. bardzo fajne światła, pokaz animacji mariusza wilczyńskiego. uwielbiam stańkę - chętnie posłuchałabym go w bardziej kameralnych okolicznościach. scenografia odrobinę przereklamowana - drażniły mnie te czarno-białe wzorki - za dużo. kółko najlepsze moim zdaniem w wersji czarno-białej, lubię oszczędną kolorystykę. razem z piwem to moim zdaniem komercja na bardzo wysokim poziomie. :-)



piątek, 6 sierpnia 2010

uspokajająco

tak to czasem działa. przy okazji powstają jakieś ciuchy... po dwuletniej przerwie siadłam do mojej starej maszyny...

wtorek, 3 sierpnia 2010

z życia psa

posiadanie psa jest dla mnie ciągle czymś nie do końca naturalnym. na dodatek mam z nią wiele problemów. 

ochyda szarpie na smyczy, nad czym usilnie pracuje. to znaczy, kiedy ta zaczyna napinać smycz, ja zatrzymuję się i stoję jak słup. przedłuża to spacer, wymaga dużo uwagi i musi dziwnie wyglądać.

chcę ją oduczyć skakania na przechodniów. nie wszystkim to odpowiada, ale mniej więcej co druga osoba cieszy się, że piesek opiera łapy na jej udach i mówi, że ona bardzo lubi psy, że w domu ma dwa, albo, że jej suka ma cieczkę...zero współpracy.

nie wiem czy kiedykolwiek oduczę mojego psa szczekania na inne. jak tylko zauważy zwierza po drugiej stronie ulicy  rzuca się na smyczy i szczeka. lubię chodzić do kolorów, ale tam przychodzą też inne psy - ktoś musi zmienić salę. pracuję nad tym... wszystko jednak wymaga czasu.
człowiek z siatą też do takiego z psem podobny.

mój powerball doprowadza ochydę do szału. nie ma mowy bym mogła ćwiczyć rękę w czasie ciszy nocnej.

w okolicy mieszka wiele psów. czasem urządzają koncerty, gadają sobie na odległość, przez balkon.

przed wyjściem z domu muszę dokładnie sprawdzić co zostawiam w zasięgu psa. ochyda jest dość sprytna, niestety i potrafi dosięgnąć różnych miejsc. czasem mnie zaskakuje. żadnych butów jej nie zostawiam.

zapisałam nas na szkolenie. może dowiem się czegoś na temat psów i jak zaradzić na niektóre z moich problemów. pierwsze zajęcia uzmysłowiły mi jak bardzo dziki jest mój pies. teraz karmię ją tylko z ręki. może ją to trochę oswoi :-)