zdarzyło mi się zwierzyć przyjacielowi, że oto chciałabym spróbować o co chodzi z tym ostrym... to takie modne i chłodne ostatnio... minęła chwila i przyjaciel podarował mi takie oto cudo. [!!!!] długo stało w domu, trochę bałam się na nim jeździć, trochę nie miałam czasu by się z nim oswajać, zaadoptować. dopiero zniszczenie koła w czarnym rowerze zmusiło mnie do zajęcia się prezentem. :-)
powstał bardzo elegancki pojazd. absolutny minimalizm.
nie mam ambicji by mój rower był najlżejszy w mieście. najważniejsze, że bardzo spodobał mi się nowy sposób jazdy, rytm, lekkość, ciągłe pedałowanie.
nie, nie jestem jeszcze mistrzem, brakuje mi techniki zjazdu i pewnie jeszcze dużo różnych rzeczy. na razie nie mam zamiaru grać w polo czy startować w alleycat... może kiedyś. teraz jest czysta radość. nie spodziewałam się, że aż tyle jej będę miała. :-) [dzięki, maciek]
jeszcze o alleycat i ostrym tutaj i tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz