sobota, 13 lutego 2010

na-narty

mój pierwszy raz na turach. od dawna chciałam tego spróbować. w ciągu ostatnich 10 lat na nartach byłam zaledwie trzy razy. umiem na nich jeździć od dziecka i lubię ten sport, tylko jakoś nie wychodziło [tłum na stokach mnie trochę przeraża, a współczesne narty mają zbyt okrągłe, jak dla mnie, kształty...]

niedziela - okolice wadowic. pożyczony sprzęt. droga przez las, pola, osady. grota skalna z lodospadem i całym mnóstwem sopli. dobre towarzystwo.
na początku nie mogłam uwierzyć, że narty wyposażone w foki nie jadą do tyłu. nawet nie zauważyłam, że do desek mam przypięty całkiem spory kawałek tkaniny :-). trochę bałam się jazdy w dół przez starodrzew, zwłaszcza, gdy  uświadomiłam sobie, że nie mam kasku, a drzewa to nie elastyczne tyczki :-). szybko nabywałam nowe umiejętności i nawet próbowałam jechać telemarkiem - fajnie tak :-)
przystanek w grocie skalnej stał się przyczyną mojego przeziębienia. następnym razem będę mieć w plecaku jakąś puchową kurtkę na takie sytuacje. może trzeba też pomyśleć o zakupie własnego sprzętu?? - jeszcze się nad tym zastanowię :-)


więcej zdjęć jest tutaj.

Brak komentarzy: