miało być o singapurze, ale tu za gorąco. może kiedyś.
zaczęłam poznawać ludzi: wczoraj, na wycieczce - dziewczyna, 24 lata, hinduska. uświadomiła mi parę spraw: np to, ze ryksiarze powinni włączać taksometr. nie robią tego bo jestem biała. zapytałam się człowieka w kafejce ile powinna kosztować riksza do kościoła [jest on chrześcijaninem, jak mi powiedział] podobno 15-20r. oczywiście ryksiarz nie włączył taksometru. dałam mu 20. tutaj trzeba mieć zawsze dużo drobnych przy sobie. hindus jak zobaczy za duży banknot chętnie by sobie go zabrał. często próbują zatrzymać resztę dla siebie albo nagle podbijają cena: np: wsiadam do rikszy jest 18, wysiadam, płacąc 100 i jest 80... takie tam małe. czasem nie mam do tego siły.
na szczęście spotykam tez miłych i w miarę uczciwych: tu, w kafejce, chyba tez w hotelu.
dziś po kościele przeszłam się tutejszą ulica handlowa. chłopak w sklepie postawił mi kawę, chociaż strasznie się broniłam przed kupieniem czegokolwiek. nic nie kupiłam. rozmawialiśmy o górach, ale nam się obu oczy zaświeciły... ech.. on jest z kaszmiru.
potem, w parku spotkałam holendra... niebywale ciekawa rozmowę mieliśmy. przegadaliśmy chyba 3godziny. bardzo głęboka to była rozmowa, taka jaka można odbyć z kimś przypadkowo poznanym... tylko dlaczego pierwszy biały z jakim gadam rozmawia ze mną o filozofii, zen, bogu, górach? a w parku wydawał się być totalnym palantem.
generalnie wszystkim poznanym tu ludziom i nieznajomym mowie, ze umówiłam się z przyjaciółmi na wspinanie w hampi. i ze mój chłopak tam będzie. tak jest lepiej. jestem tu by pobyć sobie trochę ze sobą, poznać nowych ludzi, ale nie mam ochoty na żadne romanse podróżne.
w hampi będę musiała wymyślić inny kit...
powoli przyzwyczajam się do tego tutaj. jeszcze boje się w niektórych sytuacjach. mam nadzieje, ze w pociągu będzie wszystko ok. potem mnie czeka jeszcze pociąg do mombaju. strasznie dużo lęków zostało wpakowanych we mnie przed wyjazdem w polsce... sama nie wiem.
myślcie o mnie.
ach, kupiłam mapę, jest lepsza niż ta, którą miałam. facet na ulicy chciał 200, w księgarni kosztowała 40 :), ale i tak z mapa czy bez orientacja tu jest bardzo trudna :)
niedziela, 27 stycznia 2008
indie indie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz