nie wiem co z tego wyjdzie, ale może uda sie tak:
hampi, badami, hubli [tylko przesiadka], mumbai [max. 5 dni], vadora [piękna świątynia ok 40km od tego miasta], ahmedabad [przsiadka max 2dni], udaipur, agra, delhi. może jeszcze chandigarh. 27luty do 27marzec - nepal.
wiem, że niewiele osób czyta tego bloga... ale może ktoś ma jakieś dobre rady, wie o pięknych rzeczach, które mogłabym spotkać na tej drodze, a może wie o jakiś miejscach do spania niedrogich czy ludziach gdzieś tam zagubionych?
byłabym wdzięczna za wszelkie informacje.
dziś jadę do hampi - autobusem. zarezerwowałam też tam nocleg, przez państwowe biuro turystyczne, wiec chyba zadziała. klasa ekonomiczna 500rs. mam nadzieje na miejscu znaleźć coś taniej. chce tam zostać max 5dni.
jak ta podroż autobusem spodoba mi sie, to myślę, że w ten sposób pokonam większość mojej dalszej drogi. autobusów nie trzeba rezerwować 5dni wcześniej. zobaczymy.
wczorajszy kryzys trochę minął. wieczorem w hotelu znalazłam w przewodniku tą miejscowość - badami, 6godzin z hospet, autobus chyba 3x dziennie... trochę mi to dodało otuchy.
tak naprawdę to ja dopiero teraz zaczynam studiować przewodnik po indiach. wcześniej nie miałam czasu [praca]
dzisiejszy dzień spędziłam w parku, nie robiąc nic prawie. niestety w parkach tez śmierdzi motoryzacja, ale jest trochę ciszej i można poczuć zapach kwiatków. da się wytrzymać.
zadziwiałam hindusów stojąc na rekach. :)
pisałam, czytałam. wakacje prawdziwe.
wczoraj, myślę, przygniotły mnie wszystkie lęki świata, moje obawy o siebie, obawy moich bliskich o mnie. ryzyko tej podroży. przygniotło mnie też to, że wydaje sie jakby tu, w indich prawa fizyki nie działały. wszystko jest tak inne. trochę mi to przypomina czasy komuny w polsce. tak łatwo było się odzwyczaić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz