wtorek, 26 lutego 2008

andrea, chris, yutaka, ANITA

niektórzy się martwią, ze schudłam. nic z tego. raczej trzymam się w normie z niewielkimi wahaniami.
podróżowanie łączy się z eksploatacja ciała. zwłaszcza takie podróżowanie. brak regularności, która jest chyba dość ważna dla człowieka, niewygodne autobusy, zmiana klimatu, inne jedzenie. czuje to wszystko jako kobieta i jako człowiek.
przed wyjazdem myślałam, ze będę miała czas na codzienne ćwiczenia, często nie ma na to ani czasu ani miejsca, bo pokój hotelowy za mały i w środku wielkiego miasta, a zanim znajdę jakiś zakątek dla siebie to już jadę dalej... takie to życie. dużo prościej czasem znaleźć fajna restauracje w sąsiedztwie niż miejsce do zrobienia jakiś brzuszków. na szczęście można jeszcze ćwiczyć przysiady :).

jutro lecę do nepalu. w piątek zaczynam tam trekking. będzie dużo fizycznych ćwiczeń, bez specjalnego myślenia o nich. sama droga w ograch będzie wystarczająca. może tam schudnę, może przytyje. informuje wszystkich, ze jem regularnie bardzo dobre jedzonko. czasem nawet objadam się czekolada czy ciasteczkami "hide&seek", które są pycha. może nawet przez nie trochę ostatnio przytyłam. [nie wspinam się, a lobię czekoladę, wiec kto wie...] pomyśle o tym później...
niewtajemniczonych informuje również, ze fotografia kłamie, szeroki kat zwłaszcza ;).

poniżej zdjęcia z ostatnich dni i dzisiejszego porannego hampi-śniadania z chrisem i andrea.

pamiętajcie, błagam o mieszkaniu dla mnie... w krakowie będę najwcześniej 4kwietnia, a najpóźniej 15.
na trekkingu jestem od 01marca przez 20dni, wtedy będę niedostępna internetowo.
:) wszystkich pozdrawiam


Brak komentarzy: