wszystko się tak szybko zmienia, nie mogę nadążyć z wstawianiem zdjęć. może to nadrobię jutro lub po jutrze. trochę się tutaj zatrzymam.
jestem teraz w miejscowości pushkar, to jest ciągle rajasthan. strasznie turystyczne miejsce. ciągle jestem z yutaka.
pierwszy raz zobaczyłam dzieci, które chcą by im zrobić zdjęcie i zapłacić rzecz jasna. generalnie, jeśli tutaj chcesz komuś zrobić zdjęcie to raczej trudna sprawa. ludzie nie są tak chętni jak do tej pory, często, kiedy widza aparat machają ręka, ze nie chcą zdjęć, albo chcą pieniądze.
mam zamiar zatrzymać się tutaj chwile. do piątku może... sama nie wiem. 27 lutego lecę do kathmandu. mam rezerwacje hotelu w dehli na 25. yutaka leci 26 prawdopodobnie do japonii, po pól roku wakacji. nieźle.
szczerze mówiąc mam co do indii rożne przemyślenia, jeszcze za wcześnie by się nimi dzielić. mam czasem chwile, ze zwyczajnie umieram zmęczona nadmiarem wrażeń. zasypiam z otwarta buzia jak małe dziecko. mam wrażenie, ze obieram się tymi indiami, są dni że chce mi się wymiotować, zwłaszcza kiedy zaliczę za dużo i za szybko - jak ostatni tydzień: mumbaj - 2noce, mt abu - 2noce, noc w pociagu, dzień w autobusie, jodhpur - jedna noc, znowu dzień w autobusie, pushkar - to wszystko jest szalone... indie, miliard ludzi i wszyscy tacy inni.
jeszcze: yutaka. milo z kimś podróżować, ale przecież miałam być sama... jeszcze będę sama w nepalu. zobaczymy.
zdjęcia, obiecuje nastąpią. jak nie teraz to w krakowie albo gdzieś tam...
środa, 20 lutego 2008
jodhpur, pushkar
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz