piątek, 1 lutego 2008

wspinanie i inne

hampi.
tutaj jest świetnie. łażenie po głazach. piękne skały, w nocy niebo pełne gwiazd. pola ryżowe, rzeka. wieczorem na polach istny koncert. żaby są tek strasznie głośne... ech...
wczoraj na spacerze poznałam dwóch wspinaczy, jeden z dehli, hindus... ma jakieś trudne imię, [rohit] drugi kanadyjczyk, sonnie, podobno jakiś mistrz wspinania, ale ja sie na tym nie znam.
jestem tutaj zdecydowanie najgorszym wspinaczem - cóż to za wolność :). kolega hindus wynajduje mi głazy dla początkujących "robaków". robie co mogę. skala granitowa jest dość ostra, wiec moja skóra na rękach jest po jednym poranku bardzo zniszczona.
wczoraj, wracając ze skał rozwaliłam sobie łokieć, ale na szczęście mam ze sobą apteczkę. odkaziłam, nakleiłam duży plaster i wspinam sie :)
dziś rano w skałach było nas chyba 10-15osob, z rożnych stron świata. większość mieszka w jednym guest housie. można tu wypożyczyć materace [30rs], ale magnezji nie kupisz. :) fajnie oni tam maja, chyba sie tam przeniosę, ale chwilowo nie ma miejsc.


hampi to taki kurort wiec moge tu chodzi w podkoszulkach na ramiaczkach. na "main street" po mojej stronie rzeki widac wiecej bialych niz tubylcow. duzo jest tu ludzi z izraela, nawet klawiatura na moim komputerze ma hebrajskie znaki. oni przyjezdzaja do indii po 3latach w armii. sa bardzo mlodzi.

przedwczoraj zaliczylam zwiedzanie swiatyn, teraz mnie juz nic nie obchodzi oprocz skal i lezenia do gory brzuchem.

zdecydowalam ze zostane tu na tydzien. skoro sa tu fajni ludzie, to czemu nie. jest tez naprawde pieknie. jak mnie wszystko wkurza to moge isc sobie w skaly, sama.
wcale nie chce mi sie stad jechac do jakiegos mumbaju, czy dehli. zobaczymy.

melduje wszystkim, ze wpisy bede uaktalniec troche mniej regularnie, bo szkoda mi czasu na internet skoro tyle fajnych rzeczy wokol. a tak naprawde tez nie ma o czym pisac, skaly, niebo...ech.

Brak komentarzy: